wtorek, 27 stycznia 2015

Od Arissy do Koujaku

Uśmiechnęłam się tylko gdy usłyszałam to pytanie. On był miły i powiedział mi trochę o aniołach. A ja nie mogłam tak po prostu mu powiedzieć, żeby się odczepił i nie zadawał takich pytań.
-Nie jest tak łatwo jak mogłoby się wydawać. - Westchnęłam.
-Czemu?
-Wyobraź sobie, że jeśli odejdziesz od swojego gaju to umrzesz. -Powiedziałam mu nadzwyczaj spokojnie.
-To jednak nie jest takie łatwe. - Podsumował.
Samuel mruknął i zaczął podchodzić powoli i ociężale do Koujaku. Nie czuł się zbyt pewnie i swobodnie gdy czuł na twarzy oddech lwa.
-Odejdź. - Spiorunowałam godz wzrokiem. Zwierzak zrobił tylko minę jakby ktoś to skrzywdził ale odpuścił.
-Przepraszam za niego. Ale lubi dość nietypowo się witać.
Spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się.
-W skrócie, polubił Cię.
-Skąd wiesz?
-Bo leżałbyś teraz albo martwy albo z licznymi ranami. - Odparłam bez jakiegokolwieg wyrazu.
Nastała cisza, siedzieliśmy oboje patrząc na wodospad.
-Właściwie co tu robisz? - Usłyszałam ciekawość w jego głosie.
-Hmm... czasami mam dość siedzenia w lesie który znam na wylot. Lubię zwiedzać. - Przez chwilę się rozmarzyłam.
Koujaku?^^ wybacz, że tak długo ale na telefonie strasznie ciężko się pisze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz