środa, 28 stycznia 2015

Od Koujaku do Arissy

Spojrzałem na dziewczynę, która się zamyśliła. Rozumiałem ją, gdyż tak samo czułem. Anioły bardzo rzadko opuszczały swoje miasta, a mi dopisało szczęście, że mogłem je opuścić i pozwiedzać znowu świat.. Spojrzałem w niebo i robiło się późno. Jak przelatywałem to moim oczom rzucił się pusty domek, a noc wydawała się być zimna.
- Hej ... -  wyrwałem ją z zamyśleń
Spojrzała na mnie pytająco
- Chodź, robi się późno, a noc będzie zimna. Niedaleko stąd jest niewielki, opuszczony dom, który pomieści nas wszystkich - mówiąc to wskazałem na mnie, na nią i jej towarzysza
Skinęła głową na znak zgody, więc ruszyliśmy w drogę. Po paru minutach znaleźliśmy się w środku domku. Co prawda nie było tu jakoś specjalnie, ale lepsze to od rydza. Rozpaliłem w piecu, żeby było nam ciepło. Spojrzałem na jej towarzysza, który wyglądał na głodnego. Z kieszeni wyciągnąłem trochę jedzenia i podszedłem do lwa. Wyciągnąłem rękę z jedzeniem i rzekłem do lwa:
- Wyglądasz na głodnego, masz ..
Towarzysz Arissy podszedł do mojej ręki i zjadł to co miałem. Arissa się uśmiechnęła. W domku było tylko jedno łóżko, a mi się udało znaleźć koc, co prawda pogryziony przez mole, ale zawsze coś, czyż nie? Arissa ziewnęła, więc poprosiłem ją, żeby poszła spać na łóżku i żeby się o mnie nie martwiła. Gdy usnęła przykryłem ją kocem, a sam usiadłem na ziemi oraz otuliłem się skrzydłami... Kątem oka spojrzałem na lwa, który walnął się na ziemi. Westchnąłem cicho i szepnąłem do niego, spojrzał na mnie. Przybliżyłem się do niego i jednym z moich skrzydeł otuliłem go, na co ten mruknął przyjaźnie i się do mnie zbliżył. Zasnęliśmy do siebie przytuleni. Tak spaliśmy całą noc...
<Arissa, sorka za takie krótkie, ale brak weny mnie dopadł :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz