Byłem otoczony prze trójkę elfickich łotrów, Calerian leżał obok wykrwawiając się na śmierć. Musiałem coś z tym zrobić.
~ Light, możesz wkraczać do akcji.
Pegaz zleciał w stronę łotrów z zawrotną prędkością. Lądując ogłuszył
zbirów. Szybko zabrałem swój ekwipunek, położyłem Calerian'a na
grzbiecie wierzchowca po czym sam na niego wsiadłem. Odlecieliśmy zdala
od lasu. Nakazałem Light'owi lecieć do domu. Moja Matka znała się na
uzdrawianiu. Tuż po wylądowaniu, zaciekawiona wybiegła z chatki.
Przerażona podbiegła.
- Ith, co się stało?
- Zaatakowali go, chcieli go zabić.
- Nie wątpliwie prawie im się to udało... Szybko, zdejmuj go. Uratuje go.
Tak też uczyniłem, a po dłuższej chwili rany już nie było lecz Cal tak
czy siak musiał odpocząć. Wniosłem go do chatki i położyłem na swoim
łóżku. Usiadłem na krześle, które stało obok. Siedziałem tak przy nim
póki się nie obudził. Powoli otwierał oczy, ewidentnie poraziło go
światło, które z okna padało akurat na niego. Gdy już przywykł odwrócił
głowę i spojrzał na mnie.
- D-d-dziękuje... - wyszeptał
Ja tylko lekko uśmiechnąłem się i skinąłem głową.
- W sumie to nie ma za co. Naszym elfickim obowiązkiem jest pomagać innym. Zwłaszcza tym umierającym.
Chłopak ponownie przymknął oczy i znów zasnął. Potrzebował jeszcze czasu
aby wypocząć. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Udałem się do salonu, gdzie
siedziała starsza córka Ojca i Matki.
Spojrzała na mnie po czym uśmiechnęła się.
- Witaj z powrotem Ith. Jak ci minął tydzień spędzony w lesie?
- Dobrze.
- Nic ciekawego sie nie wydarzyło? Nie wierze.
- Dziś poznałem jednego Upadłego. To ten co leży teraz na moim łóżku. Chcieli go zabić więc pomogłem mu.
- Oj Ith, ty dobroduszny elfie. - zaśmiała się - A ładny chociaż?
Ona to tylko o jednym myśli. Jednak, zastabowiłem się trochę zanim odpowiedziałem.
- No nawet, nawet.... Z resztą, kwestia gustu.
Znów zaśmiała się
- Tylko nie zapomnij, że ja jestem pierwsza w kolejce. Pierwsza w kolejce do twojego serca...
- Nie żartuj, co. Poza tym nie zamierzam mieć swojej drugiej połówki, zrozum to.
- I tak będę czekać. - puściła mi oczko, po czym uśmiechnęła się
Nagle usłyszeliśmy kroki. Równocześnie spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stał w nich rozespany Cal.
- O, wstałeś już.
- Tia...
- Pozwól, że przedstawię ci moją siostrę. To jest Luna.
- Heeja. - powiedziała radośnie
- Luno, to jest Calerian.
< Calerian? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz