środa, 28 stycznia 2015

Od Calerian'a do Ithilien'a

Podziękowałem elfowi, lecz po chwili znowu usnąłem. Spałem może z godzinkę, a potem znowu się obudził. Rozejrzałem się teraz przytomniej i zdałem sobie sprawę, że jestem w obcym domu i na łóżku, a na swoim lewym ramieniu miałem bandaż. Usiadłem i złapałem się za ramię, które mnie jednak zabolało. Wstałem ostrożnie i usłyszałem jakieś głosy. Postanowiłem tam zejść i zastałem Ithi razem z jego rodziną, chyba... Nagle Ithi mnie zauważył i rzekł:
- O, wstałeś już.
- Tia...
- Pozwól, że przedstawię ci moją siostrę. To jest Luna.
- Heeja. - powiedziała radośnie
- Luno, to jest Calerian - przedstawił mnie jej
Czyli byłem w jego domu. Przypomniałem sobie o wcześniejszym zajściu. Dziewczyna, która siedziała nadal się do mnie uśmiechała
- Witam. - odparłem
Kobieta, która musiała być matką Ithi spytała mnie:
- Może jesteś głodny?
Zdziwiłem się, że oni byli tacy mili dla mnie, dla Upadłego.... Nie wiedziałem, co odpowiedzieć na pytanie kobiety.
- Ja... Ja... - po prostu nie wiedziałem, co zrobić
Ithi mnie obserwował i chyba chciał coś zaoferować, ale nie dałem mu dojść do słowa
- Dziękuję, ale nie jestem głodny i pędę już wam głowy zawracać - mówiąc to skłoniłem im się.
Zaskoczyło ich to, ale ja wyszedłem. Po co mi pomogli? Dlaczego okazali mi życzliwość? Dlaczego...? Nie potrafiłem tego zrozumieć czy nawet pojąć.  Odleciałem jak najszybciej od tego domu i wylądowałem na gałęzi drzewa ... Podciągnąłem kolana do brzucha i objąłem je rękoma. Zacząłem się zastanawiać nad sensem mego życia, nad ojcem, którego matka nie zna i jak mi mówiła, żebym się trzymał od niego z daleko, bo go nie poznaje. Może lepiej by było jakbym nie żył? Nagle poczułem chłód, ale od czego? Szybko wstałem i wylądowałem na ziemi oraz zacząłem się rozglądać po okolicy. Chwilę później usłyszałem głos
- Tak się wita ojca?
Zza drzewa pojawił się mój ojciec, którego tak naprawdę widziałem pierwszy raz, choć to prawda, że opiekował się mną, gdy byłem mały, ale potem się rozpłynął...
- Co ty tu robisz? - spytałem go
- Tak się wita ojca? Mówi się trudno, spaceruję sobie kochany synu, ale ja już znikam, a ty spodziewaj się swojego przyjaciela - po tych słowach znikł
Chwilę później pojawił się Ithi, który był zaniepokojony moim zniknięciem.
- Dlaczego uciekłeś? - spytał
Spojrzałem na niego, ale nie miałem zamiaru odpowiedać
- Powiesz wreszcie?! - krzyknął
- Dlaczego? - spytałem
Spojrzał na mnie nie wiedząc o co mi chodzi
- Dlaczego mnie obroniłeś? Dlaczego mi pomogliście? Przecież jestem Upadłym.... - powiedziałem mu
Nadal nie rozumiał, miałem zamiar odejść, ale złapał mnie
- Zostaw mnie! Wy nigdy nie zrozumiecie Upadłych! Nawet nie próbowaliście!
- O co ci chodzi? - spytał zdezorientowany
- Nie wiesz? To, że inne rasy uważają nas, Upadłych za splamioną rasę, potwory, mordercy, szlamy, szumowiny i tym podobne rzeczy, a czy choć raz ktokolwiek pomyślał, że my tego nie chcieliśmy! Nie, woleliście tak myśleć, uważać, nie wierząc nam w nasze historie i jakich cierpień doznaliśmy. Nie wolno nam ufać należy nas zabić, zepchnąć do ciemności, tak jak Drowy! Uważacie, że jesteśmy gorsi od was ... Pomimo, że pomagacie nam, ale sam to określiłeś to was obowiązek jak i innych ras, a tak na prawdę gdybyście nie musieli to być tego nie robili. Lepiej wybić nas aż do ostatniego! - wykrzyknąłem
W końcu wypowiedziałem słowa, które tkwiły mi na sercu i dodałem
- Wy nigdy nie zrozumiecie jak to jest żyć w wiecznej samotności, bez przyjaciół i bez akceptacji ze strony innych, to największe cierpienie, a teraz mnie zostaw, po co masz ze mna, z splugawioną rasą rozmawiać czy nawet się zaprzyjaźniać
Zanim coś powiedział to odleciałem jak najdalej od niego. Wylądowałem gdzieś w głębi lasu i tam się ukryłem przed oczami innymi. Tak, zawsze będę samotny, a to się nigdy nie zmieni. Na dodatek na brata ściągnąłem drwiny i krzywe spojrzenia. Eh... szkoda gadać... Spojrzałem w niebo, które było pogodne i bez żadnej chmury. Dlaczego mój ojciec się tu pojawił? Przestań! Po godzinie wyszedłem z ukrycie i usiadłem z podkulonymi nogami, które oplotłem rękami pod drzewem.

<Ithi, jak zareagowałeś na moje zwierzenia? Znajdziesz mnie? Czy zostawisz w takim stanie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz